Od wczoraj sypie śnieg. Jest tak pięknie, tak spokojnie. Cieniutka warstwa okrywa gałęzie drzew, a cała reszta kryła ziemie zasłaniając zieloność traw.
Jeśli wierzyć w grafik mam już przerobiony etat, no prawie. Brakuje mi jednego dnia czyli tylko 8 godzin. W tym miesiącu jest jeszcze Sylwester wiec spokojnie przerobię 200 godzin.
Kaśka się właśnie maluje... A zapomniałam wspomnieć że umówiłam się ze starą znajomą. O 22 wychodzimy na miasto i będziemy się bawić, kiedyś trzeba. Jej facet stwierdził że idzie mnie rozpijać...
Swoja droga Ziuta ma fajny widok z okna, oświetlona wierza kościoła i kilka lamp ze starówki stylizowanych na retro.
Miałam napisać o świętach.... Jakoś nie bardzo mam ochotę..
a święta? W wigilię rano byłem w pracy a na kolację wigilijną pojechałam do chrzestnej to przykre że nie mam swojej rodziny ani kochającego chłopaka. Pierwszy dzień świąt spędziłam u lwa razem z jego matką. i to cała świąteczna opowieść.
wtorek, 13 stycznia 2015
I po świętach
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz